Naruto Fanon Wiki
Advertisement

Słońce już było w zenicie. Grzało tak mocno, że Drużyna Yo zaczęła się pocić. Na dodatek brak chmur w niczym nie pomagał. Chociaż możliwe, że ich zmęczenie wynikało również z biegu. Koniec Egzaminu na Chūnina miał nastąpić już w następny dzień, więc nie mieli wiele czasu. Znajdowali się teraz na otwartym terenie. Przed sobą widzieli szczyt głównej wieży. Oprócz tego rzucił im się w oczy szary punkt, stojący jakieś pięćdziesiąt metrów od nich.

- Widzicie to? - zapytał zdziwiony Daraian.

- Tak - odpowiedziała Tokyo - sprawdźmy co to. Może to być nasza ostatnia szansa na zdobycie koperty.

To prawda. Mieli tylko dwie koperty, a żeby przejść dalej potrzebowali aż trzech. Wcześniej planowali, żeby pod samą wieżą zastawić pułapkę na jakąś inną drużynę. Kiedy podeszli do obiektu, okazało się, że jest to metalowa klatka o wysokości dwóch metrów. Jej spód i góra składały się z metalowych zwartych płyt, a ściany tworzyły ciasne, żelazne siatki o tak małej przestrzeni między nimi, że nie dałoby się nawet w nie włożyć buta. Natomiast w środku było tyle miejsca, by bez problemu weszła jedna osoba. To, co ich ucieszyło, to była zwisająca z sufitu konstrukcji koperta.

- Juhu! - ucieszył się Yūji. Widać to było również po jego stojącym ogonie. - To zabieramy kopertę i zmykamy do wieży.

- Nie tak szybko - uspokoiła go Tokyo. - Patrząc na całą konstrukcję, można stwierdzić, że jest to rodzaj jakiejś pułapki - podeszła zamyślona do klatki i zauważyła klamkę. - Można do niej wejść.

- Spójrzcie - powiedział ze spokojem Yugi, wskazując na sufit obiektu - tam jest jakaś szczelina.

- Myślisz, że koperta mogłaby przez nią przejść? - Daraian skierował swoje pytanie do Tokyo.

- Myślę, że tak - odpowiedziała mu kunoichi ze spokojem. - Już wiem o co chodzi.

Yugi kiwnął potakująco. Tokyo szybko wyjaśniła pozostałym członkom drużyny do czego doszła. Według niej ta klatka była typowym narzędziem do poświęcenia kogoś. Domyśliła się również, że po oderwaniu koperty drzwi się zatrzasnął i nie będzie odwrotu. Jedyną opcją jaka wtedy zostanie, będzie wyrzucenie papierowej przepustki przez otwór w suficie.

- Ja wejdę - stwierdził Yugi i od razu skierował się do klatki, po czym otworzył drzwi.

- Stój! - zatrzymała go Tokyo, łapiąc za ramię. - To ja powinnam tam wejść.

- Czemu? - zapytał Daraian, marszcząc brwi.

- Ah... - westchnęła młoda kunoichi, jakby to było oczywiste. - Jeżeli klatka się zamknie - zaczęła spokonie - i nikt nie będzie mógł z niej wyjść, to znaczy, że stracimy jedną osobę z drużyny. Skąd mamy wiedzieć czy nie przyjdzie nowe zagrożenie?

Yugi opuścił głowę jakby rozmyślał, a następnie zostawił klamkę i odwrócił się w stronę Tokyo.

- Jeżeli uwięzimy tam Yugiego - ciągnęła dalej, spoglądając co chwilę na Yūji'ego. Po części dlatego, że uwarzała go za najmniej grzeszącego mądrością członka drużyny, a po części, ponieważ ignorował ją i zajmował się czyszczeniem swojej sierści - to za nic nam nie pomoże. Jego styl walki jest bliskodystansowy i musi mieć bezpośredni kontakt z przeciwnikiem. Nie możemy również poświęcić Daraiana ani Yūji'ego z tego powodu, że straciliby połowę swojej mocy. Wy musicie działać razem. A jeżeli chodzi o mnie... - w tym momencie przerwała i wycelowała swoją lewą dłoń w stronę klatki. Z jej rękawa zaczęła się wysuwać czarna taśma. Po chwili prześlizgnęła się przez metalową siatkę i znalazła się w środku pułapki - ...ja mogę wam pomóc ze środka - spojrzała porozumiewawczo na wszystkich.

- A czemu tak po prostu jej nie zniszczymy? - zapytał Yūji przechylając głowę. Wyglądało na to, że skończył się myć i teraz siedział spokojnie po kociemu.

Tokyo spojrzała na niego przechylając brew. Dla niej zabrzmiało to jak: "Skoro jesteś taka mądra, to czemu nie wpadłaś na to, żeby po prostu zniszczyć tę klatkę i wziąć kopertę?". Mimo jej krzyczącej i mocno urażonej dumy, postanowiła zignorować to pytanie. Za to Yūji doszedł do wniosku, żeby nie zadawać więcej pytań. Jej taśma już wróciła do rękawa. Tokyo po chwili weszła do klatki i pociągnęła za kopertę. Tak jak myślała, nie zerwie jej dopóki nie zamknie drzwi. Spróbowała jeszcze odciąć linę kunaiem, ale organizatorzy Egzaminu chyba to przewidzieli. Była ona tak mocna, jakby w rzeczywistości składała się z diamentu. W takim razie postanowiła zamknąć za sobą drzwi. Po tej czynności z łatwością zerwała kopertę i po chwili rozległ się dźwięk zamykanych zatrzasków. Daraian wskoczył na klatkę i przykucnął, a kunoichi wyrzuciła przez otwór ich bilet do następnego etapu.

- Powodzenia - powiedziała, puszczając oczko.

- Nie zawiedziemy cię - odpowiedział rudowłosy Genin z kopertą w ręku i uśmiechnął się do niej.

- Dobra, teraz biegiem do wieży - rzekł Yūji.

- Hej! Gamonie! - doszedł do ich uszu jakiś skrzekliwy i nieznośny głos.

Odwrócili się za siebie i zauważyli Drużynę Kuro. Zurabi już zamiast prawej ręki miał szerokie, lekko zaokrąglone ostrze, a w oczach szaleńcze spojrzenie.

- Jak szybko uda nam się ich zabić? - zapytał wysoki i dobrze zbudowany Genin.

Tak, ten głos należał zdecydowanie do Szaleńca, jak go wszyscy nazywali. Kurai stał ze skrzyżowanymi rękoma i patrzył na nich ze spokojem na twarzy. Po jego lewej stronie był Yang dzierżący w jednej ręce miecz.

- Nikogo nie będziemy zabijać - rzekł Kurai, po czym spojrzał w stronę teraz stojącego na klatce Daraiana. Chwilę później jego kącik ust lekko się podniósł.

Daraian patrzył na niego groźnie i już trzymał w ręce kunai. To samo zrobił Yugi, a Tokyo rozłożyła swoje ręce, by w dowolnej chwili mogły wylecieć z niej dwie mocne kontrolowane czakrą taśmy. Natomiast Yūji o dziwo stał nastroszony i syczał na przeciwników.

- Nie zabijać? - zapytał zdziwiony Zurabi.

- Chcę z nim walczyć w kolejnej części egzaminu.

Mimo, że Kurai nie wymówił jego imienia, to Daraian wiedział, że chodzi o niego samego.

- Zurabi, Yang, idziemy - powiedział spokojnie mroczny Genin i po chwili cała trójka przeskoczyła nad Drużyną Yo i ruszyła w stronę wieży.

- Pozwolimy im tak odejść? - zapytał zdziwiony Yūji. Z pewnością dorównywał Zurabiemu wolą walki.

Daraian nawet nie odpowiedział. Stał teraz z pochyloną głową i rozmyślał. Tokyo nie mogła tego zauważyć przez małą szczelinę w suficie, ale Yugi od razu dostrzegł, że coś jest nie tak. "Dlaczego on się tak wobec mnie zachowuje?" - pomyślał Genin z klanu Kety. "Co ja mu zrobiłem? Dlaczego walka ze mną jest dla niego tak ważna?"

- Ej! - przerwała mu w rozmyślaniu Tokyo - Ruszajcie już. Nie macie dużo czasu.

- Chociaż raz się z tobą zgodzę - powiedział do niej Yūji, szczerząc zęby.

Normalnie młoda kunoichi by się zdenerwowała, ale o dziwo ją to trochę rozśmieszyło.

- Masz rację... Tokyo - rzekł z poważną miną Yugi - Musimy ruszać.

Daraian cicho przytaknął i zaraz cała Drużyna Yo z wyjątkiem tej jednej kunoichi, zaczęła biec w stronę wieży.

Advertisement